Arobal Kociemba Bartek
Bartek Kociemba dorastał w Barlinku, małym pomorskim miasteczku położonym wśród lasów pełnych zajęcy, łosi, jeleni, blekotu i sumaku. Po latach te trujące rośliny i dzikie zwierzęta wkradły się do ilustracji, które podpisuje pseudonimem "Arobal". Dlaczego akurat tak? Bo to "brzmi dźwięcznie, zabawnie i tajemniczo".
Jest samoukiem. W 2005 roku, kiedy miał 21 lat, zaczął prowadzić bloga z zapiskami z codziennego życia, ale szybko przekonał się, że łatwiej niż pisanie przychodzi mu rysowanie. Zaczynając od prostych szkiców ołówkiem, doszedł do portretów i martwych natur o niezwykłej głębi obrazu. "Żyjemy w czasach, w których rzeczy są bardziej funkcjonalne niż piękne. Ja staram się przywrócić romantyczny ideał piękna w codziennym życiu" - tłumaczy Arobal.
Przez parę lat studiował politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, ale zakochał się i przeprowadził do Warszawy. W stolicy krótko studiował filozofię i pracował jako barman. Zaczął praktykować w jednym z Ośrodków Misji Buddyjskiej, by stać się z czasem instruktorem buddyzmu.
W warszawskich barach i kafejkach organizował kameralne wystawy swoich prac dla przyjaciół i znajomych. Przełom nastąpił w 2008, gdy muzycy z hiphopowo-rockowego zespołu Fisz Emade zobaczyli jego ilustracje w popularnej Karmie przy Placu Zbawiciela. Na prośbę braci Waglewskich Arobal zaprojektował grafikę ich nowego albumu "Heavi Metal", nominowanego wkrótce do Fryderyka.
W 2010 roku warszawski Teatr Dramatyczny poprosił Arobala o stworzenie plakatów na nadchodzący sezon. Jego graficzne interpretacje takich przedstawień jak "Madame Bovary", "Don Kiszot", "Plac Apokalipsa" czy "Glissando" to piękne obrazy, które niosą ze sobą melancholię i smutek. Ilustracja Arobala ozdobiła również okładkę książkowej wersji "Persony" Krystiana Lupy.
Chętnie pracuje z muzykami. Kiedy Monika Brodka poprosiła go o zaprojektowanie książeczki do jej nowego albumu, obrazek jelenia z tęczowymi szarfami przypiętymi do rogów tak przypadł jej do gustu, że umieściła go na okładce "Grandy" - krążka, który zdobył trzy statuetki Fryderyków. Potem obraz Arobala stał się motywem przewodnim trasy koncertowej, a Brodka zapraszała na scenę tancerzy przebranych za Arobalowego łosia.
Arobalowi znakomicie udaje się przełożyć skomplikowane zjawiska społeczne na syntetyczny język obrazu. Jego ilustracje dla tygodnika "Wprost" czy "Przekrój" poruszają tak trudne kwestie, jak adopcja dzieci przez gejów czy edukacja seksualna w szkołach. W 2011 roku magazyn "Sukces" zaliczył Arobala do najbardziej utalentowanych polskich ilustratorów. Według redaktorów "Sukcesu" jego dzieła wyróżniają się tym, że "nie mają ram, łamią zasady perspektywy, wykorzystują przenikające się płaszczyzny".